Gdy ratownicy przyjechali do Bartosza S. z Lubina, ten od co najmniej kilku minut już nie żył. Był siny i poturbowany – wynika z relacji ratowniczki medycznej, która była na miejscu zdarzenia. W rozmowie z Interwencją tłumaczy, że ratownicy nie podjęli reanimacji, bo takich działań nie wdrożyli wcześniej policjanci, a ciało zabrano do szpitala, by lekarz wypełnił kartę zgonu.
W piątek 6 sierpnia nad ranem w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, najprawdopodobniej tuż po lub w trakcie interwencji policji w Lubinie zmarł 34-letni Bartosz S. W sprawie od samego początku pojawia się wiele nieścisłości. Policja twierdzi, że mężczyzna umarł w karetce pogotowia, jednak wersja ratowników, którzy przybyli na miejsce, jest zupełnie inna.
,,W chwili, kiedy funkcjonariusze policji przekazywali tego człowieka pod opiekę zespołowi medycznemu, były zachowane jego funkcje życiowe, czyli był oddech i wyczuwalne było tętno. W takim stanie został przekazany medykom" – zapewniał 9 sierpnia Wojciech Jabłoński z dolnośląskiej policji.
,,Tam nie było funkcji życiowych. Jedynie to elektrod nie poprzypinałam, bo na mokre ciało się nie przyczepi. Jak nie ma tętna i są źrenice szerokie, to wiadomo, że to już jest…… Oni chcą chyba zgonić, że to pogotowie, ale nawet gdyby pogotowie zabrało, to co pogotowie z nim zrobiło w karetce, że zmarł? Myśmy go pobili?
W pewnym momencie Bartosz mdleje czy też umiera. Co robią policjanci, którzy siedzą trzej na nim? Polewają go wodą z kałuży, biją otwartą dłonią po twarzy, aby się ocucił, obudził, nie następuje tutaj żadna reakcja. Oni powinni podjąć czynności reanimacyjne. Do tego nie dochodzi, nie układają go w pozycji bocznej, ustalonej, nie sprawdzają tętna, tylko przyjeżdża nie wiadomo dlaczego pogotowie bez sygnału, stoją obok ratownicy, wrzucają to ciało na noszach jak worek ziemniaków, plecak kładą na górę i koniec – skomentował Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny zmarłego
.W ostatni wtorek zastępca prokuratora okręgowego w Legnicy przekazał informację, że na ciele Bartosza S. nie ujawniono żadnych zmian urazowych ani obrażeń na skutek wywierania nacisku czy przyduszania, a jedynie otarcia naskórka. Dwa dni później pełnomocnicy rodziny mężczyzny opublikowali jego pośmiertne zdjęcia.
- Interweniowało czterech mężczyzn, ważących w sumie około 300 kg. Byli na 60-kilogramowym mężczyźnie, siłą rzeczy żebra mogą popękać, można się udusić. Każdy z nas, gdyby położyło się na nas kilka osób, to miałby trudności z oddychaniem, a tutaj mieliśmy wyłamywane nogi, wyłamywane ręce. Przecież widać na nagraniach, jak leci dość mocne kolano na krtań i szyję. Mówili dwa dni temu, że Bartek miał tylko draśnięcia, jakieś nieliczne zadrapania, a tu mamy wylewy krwawe całe na buzi. O czym my w ogóle mówimy? Komu na tym zależy, żeby poświadczać nieprawdę? – pytał Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny zmarłego podczas okazania dziennikarzom zdjęć.
Policjanci nie zawsze są profesjonalnie szkoleni, dotyczy to szczególnie tych, którzy kończą kursy podstawowe. Np. z dużym trudem potrafią po zachowaniu ocenić stany ponarkotykowe i przypisać je do konkretnych substancji. Często nie znają także sposobów postępowania z osobami pod wpływem narkotyków. Wiedza podstawowa policjanta w Polsce w tym zakresie jest poniżej minimum. Pokazują nieustannie swoje walizeczki, ale dla mnie to pic. Policja w Polsce świetnie tropi gangi narkotykowe, ale na poziomie policjanta prewencji nie ma odpowiedniej wiedzy, jak postępować w sytuacjach krytycznych, a taką jest kontakt z kimś po narkotykach lub NSP (dopalacze). Silne psychostymulanty i część dopalaczy znosi u takich osób ból, a więc reakcje siłowe są błędne.Przy obezwładnianiu takich ludzi trzeba stosować specjalne chwyty, by nie zrobić im krzywdy, a jednocześnie skutecznie powstrzymywać. . Klasyczne środki przymusu bezpośredniego nie powinny być stosowane wobec osób będących pod wpływem wielu narkotyków. Nie można człowieka powalić na ziemię, dociskać go ciałem albo na siłę pakować do radiowozu. Takiemu człowiekowi można złamać rękę, połamać żebra, on nie czuje bólu, ma wyłączone receptory bólowe. Skrępowany, na ile pozwoli mu mózg, będzie się odruchowo bronił, co spotęguje reakcję interweniujących funkcjonariuszy. Siła generuje jeszcze większą się. Niewiedza policjantów w tym zakresie doprowadziła do tragedii.
Komentarze
Prześlij komentarz