Nie każdy w społeczeństwie przemysłowo-technologicznym cierpi na problemy psychologiczne. Niektórzy ludzie przyznają nawet, że są całkiem usatysfakcjonowani przez społeczeństwo takie jakie jest. Przedyskutujemy teraz niektóre powody, dla których ludzie tak bardzo różnią się w swych reakcjach na współczesne społeczeństwo. Po pierwsze, bez wątpienia występują różnice w sile chęci władzy. Jednostki z małą chęcią władzy mogą mieć stosunkowo małą potrzebę przejścia przez proces władzy, lub przynajmniej stosunkowo małą potrzebę autonomii w procesie władzy. Jest to typ ludzi posłusznych, którzy są szczęśliwi w roli murzynów na plantacjach Starego Południa (Nie chcemy przez to ukazać niższości “murzynów na plantacjach Starego Południa”. Większość z nich NIE była zadowolona ze służenia. Uznajemy jednak niższość ludzi, którzy SĄ zadowoleni ze służenia).
Niektórzy ludzie mogą mieć jakiś wyjątkowy pęd, w dążeniu do którego zaspokajają swą potrzebę procesu władzy. Na przykład, ci którzy mają niezwykle silny pęd do statusu społecznego, mogą spędzić całe swoje życie wspinając się po drabinie społecznej nie wykazując żadnego znudzenia tą grą. Ludzie różnią się w swojej podatności na reklamę i techniki marketingu. Niektórzy są na nie podatni do tego stopnia, że nawet gdy wejdą w posiadanie ogromnej sumy pieniędzy, nie mogą zaspokoić swego ciągłego pragnienia nowych, lśniących zabawek, którymi przemysł reklamowy świeci im przed oczami. Tak więc zawsze czują się źle pod względem finansowym, nawet gdy ich przychody są duże, a ich pragnienia są zawodzone. Niektórzy ludzie wykazują małą podatność na reklamę i techniki marketingowe. To ci ludzie, których nie interesują pieniądze. Materialne posiadanie nie zaspokaja ich potrzeby procesu władzy. Ludzie, którzy wykazują średnią podatność na reklamę i techniki marketingowe są w stanie zarobić wystarczającą ilość pieniędzy, by zaspokoić swoje pragnienie dóbr i usług, ale tylko kosztem poważnego wysiłku (nadgodziny, dodatkowa praca, premie, itd.). Tak więc materialne posiadanie zaspokaja ich potrzebę procesu władzy. Nie oznacza to jednak, że potrzeba ta jest zaspokajana w pełni. Mogą oni odczuwać niewystarczającą autonomię w procesie władzy (ich praca może składać się z wykonywania poleceń) oraz ich pędy mogą być zawodzone (poczucie bezpieczeństwa, agresja).
Jesteśmy winni zbytniego upraszczania ponieważ założyliśmy, że pragnienie materialnego posiadania jest całkowicie wytworzone przez przemysł reklamowy. Oczywiście nie jest to takie proste. Niektórzy ludzie częściowo zaspokajają swą potrzebę władzy przez identyfikowanie się z silną organizacją bądź masowym ruchem. Jednostka, której brakuje celów lub władzy dołącza do ruchu bądź organizacji, przyjmując jej cele jako własne i podejmuje starania prowadzące do ich osiągnięcia. Kiedy niektóre z tych celów zostają osiągnięte, jednostka, nawet jeżeli jej osobiste starania odegrały mało znaczącą rolę w ich osiągnięciu, czuje się (poprzez identyfikowanie się z ruchem bądź organizacją) jakby przechodziła przez proces władzy. Ten fenomen wykorzystywany był przez faszystów, nazistów i komunistów. Nasze społeczeństwo również go wykorzystuje, choć już nie w tak okrutny sposób. Przykład: Manuel Noriega był niewygodny dla U.S.A. (cel: ukarać Noriegę). U.S.A. dokonały inwazji na Panamę (staranie) i ukarały Noriegę (osiągnięcie celu). U.S.A. przeszły przez proces władzy i wielu amerykan z powodu ich identyfikowania się z U.S.A., przeszło przez proces władzy przez nie swoje doświadczenie. Stąd też powszechna aprobata publiczna inwazji na Panamę: dała ludziom poczucie władzy. Ten sam fenomen obserwujemy w armiach, korporacjach, partiach politycznych, organizacjach humanitarnych, ruchach religijnych bądź ideologicznych. Szczególne dążenie do atrakcyjności dla osób chcących zaspokoić swą potrzebę władzy, wykazują ruchy lewackie. Jednak w przypadku większości osób, identyfikacja z dużą organizacją lub masowym ruchem nie zaspokaja w pełni potrzeby władzy.
Kolejnym sposobem, w jaki ludzie zaspokajają swą potrzebę procesu władzy, są działania zastępcze. Jak wyjaśniliśmy wcześniej, działanie zastępcze wymierzone jest w sztuczny cel, o który stara się jednostka dla dobra “spełnienia” osiąganego z dąż
enia do celu, a nie z powodu potrzeby osiągnięcia celu samego w sobie. Dla przykładu, nie istnieje żaden praktyczny motyw by budować olbrzymie mięśnie, wbijać małą piłeczkę do dziurki lub zdobyć kompletną serię znaczków pocztowych. Mimo to wiele osób w naszym społeczeństwie poświęca się z namiętnością kulturystyce, golfowi lub filatelistyce. Niektórzy ludzie są inaczej ukierunkowani, niż inni i stąd też będą przypisywać znaczenie działaniu zastępczemu tylko dlatego, że ludzie wokół nich traktują je jako ważne, lub dlatego, że społeczeństwo mówi że są ważne. Z tego powodu niektórzy ludzie bardzo poważnie traktują zasadniczo trywialną działalność, jak sport, bądź szachy, czy tajemnicze starania uczonych, podczas gdy inni, bardziej trzeźwi, nie będą widzieć w nich nic, oprócz działań zastępczych, którymi są i w konsekwencji nie będą przywiązywać do nich tyle uwagi, by mogły zaspokoić ich potrzebę procesu władzy. Pozostaje tylko zaznaczyć, że w wielu przypadkach sposób zarabiania pieniędzy na utrzymanie jest również działaniem zastępczym. Nie CZYSTYM działaniem zastępczym, skoro część motywacji działania to zdobycie fizycznych konieczności oraz (dla niektórych osób) statusu społecznego i luksusów, które reklama każe im chcieć. Jednak wiele osób wkłada w swoją pracę znacznie więcej wysiłku niż jest to konieczne w celu zdobycia pieniędzy bądź statusu i to właśnie dodatkowy wysiłek stanowi działanie zastępcze. Ten dodatkowy wysiłek, razem z emocjonalnym zaangażowaniem, jakie mu towarzyszy, jest jedną z sił o największym potencjale ciągłego rozwijania i doskonalenia systemu, z negatywnymi konsekwencjami dla wolności jednostki. Szczególnie dla większości kreatywnych naukowców i inżynierów praca dąży to tego, by być głównie działaniem zastępczym.
Ta uwaga jest tak ważna, że zasługuje na oddzielną dyskusję. Wyjaśniliśmy, w jaki sposób wiele osób we współczesnym społeczeństwie zaspokaja swoją potrzebę procesu władzy w mniejszym lub większym stopniu. Uważamy jednak, że w przypadku większości osób potrzeba procesu władzy nie jest w pełni zaspokajana. Po pierwsze, ci którzy wykazują nienasycony pęd do statusu, lub traktują działanie zastępcze zbyt poważnie lub silnie identyfikują się z ruchem bądź organizacją w celu zaspokojenia potrzeby władzy, są wyjątkami. Pozostali nie są w pełni zaspokojeni działaniami zastępczymi lub identyfikacją z organizacją. Po drugie, system wdraża zbyt dużą kontrolę poprzez jawne przepisy lub socjalizację, czego wynikiem jest deficyt autonomii oraz frustracja spowodowana niemożliwością osiągnięcia pewnych celów oraz koniecznością powściągania zbyt wielu impulsów. Nawet gdyby większość osób w przemysłowo-technologicznym społeczeństwie była dobrze zaspokojona, my ciągle przeciwstawialibyśmy się takiej formie społeczeństwa, ponieważ (oprócz innych powodów) uważamy za poniżające spełnianie potrzeby procesu władzy jednostki poprzez działania zastępcze bądź identyfikację z organizacją, zamiast dążenia do prawdziwych celów.
Zamierzamy kłócić się iż społeczeństwo przemysłowo-technologiczne nie może być zreformowane w taki sposób, by zapobiec postępującemu zawężaniu sfery ludzkiej wolności. Jednak ponieważ “wolność” jest słowem, które może być interpretowane na wiele sposobów, musimy najpierw wyjaśnić o jaką wolność nam chodzi.
Poprzez “wolność” rozumiemy okazję do przejścia przez proces władzy, z prawdziwymi celami w miejsce sztucznych oraz czynności zastępczych oraz bez ingerencji, manipulacji bądź nadzoru z niczyjej strony, szczególnie ze strony dużej organizacji. Wolność oznacza kontrolowanie (jako jednostka bądź członek MAŁEJ grupy) spraw życia i śmierci jednostki, pożywienia, ubioru, schronienia oraz ochrony przed wszystkim, co stanowi zagrożenie w danym otoczeniu. Wolność oznacza posiadanie władzy; nie władzy kontrolowania innych ludzi, ale władzy kontrolowania okoliczności własnego życia. Jednostka nie posiada wolności jeżeli ktoś inny (szczególnie duża organizacja) ma władzę nad jednostką niezależnie od tego jak nieszkodliwie, tolerancyjnie i przyzwalająco owa władza jest sprawowana. Ważne jest, aby nie mylić wolności z przyzwoleniem.
Mówi się, ze żyjemy w wolnym społeczeństwie, ponieważ mamy pewną ilość konstytucyjnie zagwarantowanych praw. Nie są one jednak tak istotne jak mogłyby się wydawać. Poziom osobistej wolności w społeczeństwie jest wyznaczany bardziej przez jego ekonomiczną i technologiczną strukturę niż przez jego prawa lub formę rządu. Większość indiańskich narodów Nowej Anglii było monarchiami, a wiele miast włoskiego renesansu było kontrolowanych przez dyktatorów. Jednak czytając o tych społeczeństwach można odnieść wrażenie, że pozwalały na dalece większą wolność niż nasze społeczeństwo. Po części było tak dlatego, że brakowało im sprawnych mechanizmów narzucających wolę władcy: nie było nowoczesnych, dobrze zorganizowanych sił policyjnych, szybkiej, długodystansowej komunikacji, nadzorujących kamer czy akt informacyjnych o życiu przeciętnych obywateli. Stąd też stosunkowo łatwo było unikać kontroli. Co do naszych konstytucyjnych praw, rozważcie na przykład wolność prasy. Oczywiście nie chcemy atakować tego prawa: jest ono bardzo istotnym narzędziem ograniczenia koncentracji władzy politycznej oraz trzymania w ryzach tych, którzy posiadają władzę polityczną poprzez ujawnienie niewłaściwych zachowań z ich strony. Jednakże wolność prasy ma bardzo mały użytek dla przeciętnego obywatela jako jednostki. Massmedia są w większości pod kontrolą dużych organizacji zintegrowanych w system. Każdy kto posiada jakąś sumę pieniędzy może dać coś do druku, dystrybuować coś w Internecie lub w inny sposób, lecz to co ma do powiedzenia zostanie wchłonięte przez ogromną ilość materiału w mediach, stąd też nie odniesie to praktycznie żadnego rezultatu. Dla większości osób i małych grup wywarcie wrażenia słowem na społeczeństwo jest prawie niemożliwe. Weźmy nas za przykład. Gdybyśmy nie uczynili nic niezgodnego z prawem by oddać niniejsze pismo wydawcy, prawdopodobnie nie zostałoby przyjęte. Gdyby zostało przyjęte i opublikowane, prawdopodobnie nie zainteresowałoby wielu czytelników, ponieważ większą zabawą jest oglądanie w mediach programów rozrywkowych niż czytanie trzeźwego eseju. Nawet jeżeli to pismo znalazłoby wielu czytelników, większość z nich zapomniałaby o czym czytała w ogromie materiału serwowanego jej przez media. W celu ukazania naszego przekazu ogółowi z szansą pozostawienia trwałego wrażenia musieliśmy zabijać ludzi.
Konstytucyjne prawa są do pewnego stopnia użyteczne, jednak nie wykraczają poza gwarantowanie tego, co można by nazwać mieszczańską koncepcją wolności. Zgodnie z tą koncepcją, “wolny” człowiek jest zasadniczo elementem machiny społecznej i posiada jedynie pewien zbiór przypisanych i ograniczonych wolności; wolności, które zostały zaprojektowane, by służyć potrzebom machiny społecznej a nie jednostki. Tak więc mieszczański “wolny” człowiek posiada wolność ekonomiczną, ponieważ gwarantuje ona wzrost i rozwój; posiada wolność prasy, ponieważ publiczna krytyka panuje nad niewłaściwymi zachowaniami przywódców politycznych; posiada prawo do sprawiedliwego procesu, ponieważ uwięzienie w wyniku kaprysu posiadających władzę nie byłoby dobre dla systemu. Takie właśnie było nastawienie Simona Bolivara. Dla niego ludzie zasługiwali na wolność tylko jeżeli używali jej w celu promowania rozwoju (rozwoju w oczach mieszczuchów). Inni mieszczańscy myśliciele podzielali podobny pogląd o wolności jako zaledwie środka do kolektywnego celu. Chester C.Tau w książce “Chińska myśl polityczna XX wieku”, na stronie 202, wyjaśnia filozofię przywódcy Knomintang, Hu Hau-mina: “Jednostce przyznawane są prawa, ponieważ jest ona członkiem społeczeństwa i jej życie we wspólnocie wymaga takich praw. Przez wspólnotę Hu miał na myśli cały naród.” Zaś na stronie 259 Tan stwierdza iż zgodnie z Carsum Chang (Chang Chun-mai, przywódca Państwowej Socjalistycznej Partii Chin) wolność musiała być używana w interesie państwa i ludności jako całości.
Jednak jaką wolność ma jednostka, jeżeli może jej używać, tylko w sposób wskazany przez innych? Nasza koncepcja wolności jest odmienna od Bolivara, Hu, Changa czy innych mieszczańskich teoretyków. Problem takich teoretyków polega na tym, że rozwój oraz zastosowanie społecznych teorii uczynili swą czynnością zastępczą. W konsekwencji teorie te są zaprojektowane by służyć potrzebom teoretyków, a nie ludzi, którzy mieli pecha na tyle dużego, by żyć w społeczeństwie, na które narzucone są te teorie.
Nie powinno się zakładać, że ktoś posiada wystarczającą wolność tylko dlatego, że TWIERDZI, iż ją posiada. Wolność jest częściowo ograniczona przez psychologiczną kontrolę, której ludzie nie są świadomi, a co więcej, wyobrażenia wielu osób co do tego, co stanowi o ich wolności są ustanawiane bardziej przez społeczne konwencje, niż przez ich rzeczywiste potrzeby. Na przykład, wielu naduspołecznionych lewaków prawdopodobnie powiedziałoby, że większość ludzi, włączając ich samych jest uspołeczniona w zbyt małym stopniu, a nie w zbyt dużym, jednak naduspołeczniony prawak płaci dużą psychologiczną cenę za swój stopień uspołecznienia.
Theodore Kaczynski
Komentarze
Prześlij komentarz